Cześć
Dzisiaj mi przypadła powalająca fucha, czyli koszenie trawnika. Choć mam nieco inne zdanie w kwestii ścinania trawy. Nie jest to do końca dobra sprawa, jeżeli chodzi o mikro środowisko naszych małych zielonych wysepek, a mianowicie nie dopuszcza do zakwitnięcia roślin. Ucierpią na tym owady, pszczoły, bąki i inne. Dalej powodujemy, że nasze trawniki zamieniają się w monogamiczne uprawy bez wielości roślin. Ginie przez to dużo roślin, ziół. Coraz mniej jest prawdziwych przydomowych ogródków z ich dawną różnorodnością . Dobra, ale nie o tym miało być, miałem nabazgrać o koszeniu trawy a naprawdę o wymianie kółek do kosiarki. Ale po kolei. Paliwo było, olej też, więc odpaliłem kosiarkę i po kilku minutach pchania zrezygnowałem. Coś mozolnie szło, powodem były koła kosiarki, a w rzeczywistości to, co po nich zostało. Postanowiłem je wymienić, i tu poczyniłem rozeznanie, oryginalne nie wchodziły w grę, bo kosiarka zakupiona gdzieś tam, więc wybrałem sklepik z kółkami. Mieli odpowiednie polskie koła do kosiarek z łożyskami albo bez. W sumie taka sama konstrukcja tyle, że te bez łożysk były ślizgowe. Wybrałem dwa większe koła na tylnią część z łożyskami i dwa mniejsze bez łożysk na przód kosiarki. I nabyłem jeszcze trzpienie do mocowania, bo stare były ogromnie skorodowane. Posmarowałem przednie koła na tulejach smarem litowym ( bo taki akurat miałem w garażu). I dawaj na trawnik. Szło kapitalnie, te nowe koła w kosiarce są niewiele szersze i lepiej się kieruje, jestem usatysfakcjonowany tylko zapomniałem sprawdzić czy są ostre noże, dlatego trawa była ociupinę porąbana. Przejawia się to tym, że po kilku dniach robi się nieznacznie żółtawa na wierzchu. Po koszeniu wyczyściłem kosiarkę, naostrzyłem noże na ściernicy, bo kilka razy najechałem na kretowinę i skończone. A i ostrzyć należałoby delikatnie na szlifierce stołowej, bo można przyjarać noże, chyba, że mamy szlifierkę na wodę wolnoobrotową. Jeżeli nie to należy, co jakiś czas chłodzić nóż w wodzie. I można odprężyć się, w sumie lubię woń świeżo skoszonej trawy. Więcej o ogrodzie na - https://poradniktechniczny.weebly.com/
0 Komentarze
Witam
Obecnie trochę o smarach i smarowaniu, o tym jak dopasować smar. Smary stosuje się wszędzie tam gdzie potrzeba zmniejszyć tarcie pomiędzy podzespołami ścierającymi się. Smar naniesiony na powierzchnie stanowi film, warstwę poślizgową, zmniejsza ona zużycie elementów, zmniejsza wydzielanie się temperatury i zarazem odbiera ją, zapobiega korozji elementów trących np. w środowisku wodnym. Smary w odróżnieniu od olejów mają zagęszczacz, który stabilizuje fazę płynną i nie pozwala jej wyciekać np., z przegubów, łożysk, taśm zębatych. Wybór trafnego zagęszczacza ma znaczenie, ponieważ smary pracują w różnych warunkach: temperatura, prędkość, siła docisku modułów trących. Typowymi smarami stosowanymi obecnie w przemyśle są smary litowe. Używane, jako wielofunkcyjne w elementach: łożyskach tocznych, łożyskach ślizgowych, różnego rodzaju przekładniach i przegubach, prowadnicach ślizgowych i zębatych. Są stosunkowo stabilne i łatwo pompowane, stąd ich ogólne zastosowanie w smarownicach ręcznych i pneumatycznych. Mają dobrą wytrzymałość na wodę i wysokie temperatury do plus 120 stopni, praca w zakresie niskich i średnich obrotów. Smar molibdenowy to zmodyfikowany powyższy\wyżej opisany, o dwusiarczek molibdenu. Dzięki dodatkowi stosowany do wyższych obciążeń i niższych zakresów obrotów. Godny polecenia do sprężyn w wiatrówkach, niweluje drgania. Smary miedziowe, temperatura stosowania do 1200 stopni. Smary odporne na działanie wysokich temperatur, do ochraniania sworzni, gwintów, nakrętek i śrub, łączników rur kolektorów cieplnych, elementów wolno poruszających się narażonych na temperatury w przemyśle ciężkim. W wypadku tych smarów, właściwości typowo smarne zanikają przy temp 330 stopni, po tej granicy smar zachowuje właściwości zabezpieczające i działa, jako smar suchy. Z tego względu nie powinien byś aplikowany do elementów obrotowych, pracujących okresowo przy niewielkich obciążeniach i wysokich temperaturach. Smar silikonowy - https://domtechniczny24.pl/smary-techniczne.html . Ciekawy smar do użytku na styku nawierzchni wykonanych z różnego rodzaju tworzyw sztucznych, metalu, ceramiki, gumy i wielu innych. Dopuszczony do kontaktu z żywnością. Odporny na wpływ wody, stosowany również, jako środek rozdzielający, np. do form wtryskowych. Smar wapniowy z dodatkiem pyłu grafitowego, tzw. smar grafitowy. Głównie rekomendowany do smarowania elementów narażonych na warunki atmosferyczne i duże obciążenia. Doskonale przywiera w wysokich temperaturach (po wytopieniu smaru wapniowego pozostaje grafit) nadająca własności suchego smarowania grafitem. Znaczna przewodność elektryczna, ale tu uwaga tylko w połączeniach o znacznym nacisku. Wazelina techniczna, wykorzystanie raczej, jako krótkotrwałe zabezpieczenie przed korozją, oraz jako środek smarujący do słabo obciążonych modułów, np. z tworzyw sztucznych. Używana w ochranianiu styków przed utlenianiem, jest izolatorem, ale mając konsystencję płynną nie izoluje styków zetkniętych z pewną siłą. Smary z dodatkami EP. To smary przeznaczone na wysokie obciążenia i wysokie obroty. Dodatki EP wnikają w reakcję z podłożem metalowym (na poziomie molekularnym) w dużych temperaturach. Wchodząc w strukturę materiału stwarzają warstwy dyfuzyjne i oddzielające elementy na ich styku. Ich działanie powoduje stałą regenerację powierzchni w przypadku ich wyeksploatowania. Najmocniejszy i w najwyższym stopniu rozbudowany model miniszlifierki Dremel 4000. Innowacją jest wyłącznik obrotów, z elektroniką pozwalającą na perfekcyjną moc nawet przy małych obrotach. Skuteczny silnik o dużej sprawności zapewni wykorzystanie większych tarcz, do cięcia i do szlifowania.
W największym stopniu niezawodny model mini szlifierki Dremel 3000. Dopracowany przełącznik obrotów efektywny silnik o mocy 130 W, wiele sprzedanych sztuk. Jest co prawda słabszy od modelu 4000, ale jeżeli potrzeba coś naprawdę niezawodnego to trzeba wybrać Dremel 3000. Tak jak do dowolnego modelu Dremela, współgrają do niego wszystkie przystawki i akcesoria. Jeden z najstarszych modeli Dremel 200. Od tego się wszystko zaczęło. Model 200, został na jakiś czas wycofany, ale widać cieszył się tak znacznym uznaniem że firma postanowiła wprowadzić go na nowo. Niezależnie od tego ma szansę rywalizować z tanimi mini szlifierkami. Zaopatrzony w silnik 125 W, daję radę w pracach grawerskich i z wałkiem giętkim. Więcej informacji na stronie - sklepdremel.pl/ Nóż od setek lat towarzyszy człowiekowi i nieustannie mamy z nimi ten sam problem. Po jakimś czasie staje się nieostry i miast kroić to gniecie i miażdży, lub po prostu ślizga się po powierzchni krojonej. To prawda, nawet drogi nóż prędzej czy później się stępi. Kupując nóż musimy pamiętać o jego pielęgnacji, nie mówiąc o myciu powinno się go regularnie ostrzyć. Lepiej często i delikatnie niż rzadko. Idealnie było by przed każdym użyciem kilkakrotnie przeciągnąć ostrze po ostrzałce.
Czas, więc na praktykę jak ostrzyć. Początkowe sprawa to, jaki nóż chcemy naostrzyć i jaki jest początkowy kąt ostrza. Jeżeli nóż jest niedrogi to nie ma, co mieszać kilka razy przejedziemy na ostrzałce i to wystarczy. Jeżeli nóż jest drogi to należy podczas ostrzenia utrzymać pierwotny kąt. Nie polecam samemu ostrzyć noży ceramicznych są nadzwyczaj twarde i tylko ostrzałki diamentowe dają sobie radę. Noże zależnie od zastosowania ostrzy się pod różnorakimi kątami. Jeżeli nóż potrzebny jest do krojenia miękkich rzeczy, jak owoce, można naostrzyć go pod niewielkim kątem 10-15 stopni. Jeżeli nóż ma być wielozadaniowy i dłużej utrzymać ostrość można ostrzyć pod większym kątem 22 stopni. Do ostrzenia noży używamy ostrzałkę ceramiczną, ostrzałki diamentowe lub tzw. gotowe zestawy ostrzące. Ostrzałki ceramiczne mają przeważnie dwa rodzaje ziarna jedno zgrubne drugie drobniejsz. Osełka drobnoziarnista - https://domtechniczny24.pl/oselki-c-107_1025.html. Natomiast diamentowe to na ogół kilka granulacji. Pracę zaczynamy od grubego ziarna(150-200) a kończymy na drobnym(240-600). Noże ostrzymy pod identycznym kątem, względem powierzchni ostrzałki. Jeśli nie mamy wprawy to można trzymać kciuk między kamieniem a grzbietem noża do prowadzenia jednakowego kąta. W czasie ostrzenia warto wypłukiwać urobek, co jakiś czas płukać ostrzałkę w wodzie lub stale ją polewać. Zabieg ten ma na celu spłukanie urobku i powoduje, że ostrzałka sie nie zapycha. Pamiętamy ostrzem stale w obu kierunkach, ruchem posuwisto zwrotnym i prostopadle do ostrza. Nie trzeba się obawiać przesuwania noża po osełce pod włos. Komplety ostrzące to gotowe rozwiązania dla bardziej zaawansowanych. Przed zakupem najlepiej obejrzeć jakiś film z instrukcją lub poczytać na forum knives. Naczelną zaletą takich pakietów jest gotowe, przemyślane rozwiązanie ostrzenia, wadą wysoka cena. Nie każdy wyda kilka stów na ostrzenie noża za kilka dziesiąt złotych. Jeżeli mamy nóż za kilkaset to warto. Jeśli nie chcemy bawić się ostrzałkami płaskimi lub zestawami można użyć ceramicznej ostrzałki krążkowej. Jest to tania, prosta wersja, i nader skuteczna. Przeciągamy kilkakrotnie nóż po krążkach w tył i przód. Ostrze noża nie jest, co prawda wyprowadzone i szybciej będzie się nam zużywał, ale każdy laik lub pani domu (niemogąca doprosić się swego męża o naostrzenie) na pewno nie będzie narzekać na tępe noże. Nie polecam ostrzałek krążkowych diamentowych lub stalowych. Te pierwsze frezują ostrze a te drugie to nie wiem, co wykonują, ale na pewno nie ostrzą w pełnym słowa znaczeniu. Na koniec dorzucę jeszcze dwie uwagi. Pierwsza to, aby pamiętać, żeby nie przetrzymywać noży luźno wrzuconych do szuflady lub zlewu. Częstokroć się zdarza, że ostrze podczas otwierania i zamykania szuflady uderza w inne sztućce i tępi się, poza tym to niebezpieczne i może skończyć się plasterkiem. I druga uwaga to kroić należy za każdym razem na miękkim podłożu, deska z drewna lub deski z tworzywa. Nie ma nic gorszego jak krojenie ostrym nożem na ceramicznym talerzu lub na stalowym półmisku. Hej powtórnie
Po poprzednim rachunku za wodę powiedziałem dosyć. Żeby Polak musiał płacić tak niebotyczne sumy za wodę, która jest lokalną, własnością. Mam na myśli nas Lachów. I co da się zrobić? W rzeczy samej samemu zdobyć wszystkimi możliwymi sposobami wodę. Po pierwsze woda pada za friko z góry, wiem taki frazes, ale w dzisiejszych czasach od czasu do czasu wypada się cofnąć w rozumowaniu do dawnych czasów. Wówczas jadło nie kupowało się w sklepach tylko samemu organizowało. Jednakowo wodę. Ale do rzeczy, z nieba leje bezpłatna woda, wystarczy ją nagromadzić do zbiornika a później pompa do wody, wąż i gotowe. Da się podlewać ogródek, krzaczki, kwiatki i cokolwiek tam, kto ma. Zbierając wodę można użyć, rynny, z których szczodrze sika się woda. Odmienny sposób to studnie, i tu są dwa, no trzy rodzaje. Jedna typowa, trzeba wykopać na taką głębokość, żeby woda gruntowa mogła nalecieć, i wtedy można wetknąć pompę głębinową. Taka pompa zapewnia ciśnienie, jest to pompa zanurzeniowa. Drugie rozwiązanie to hydrofor. Inaczej pompa zewnętrzna, która zasysa wodę z studni i tłoczy ją pod ciśnieniem na spore odległości. Są takie pompy hydroforowe, które umieją pchać, tłoczyć wodę na 100 metrów w górę ( hydrofor mh inox 2500). Inne studnie to studnie chłonne, czyli takie, które nagromadzają wodę z systemu odwodnienia, drenażowego wokół domu lub z łąk. Takie studnie mają tą wadę, że w okresie suszy są na ogół puste. Odrębny rodzaj studni to kolektorowe, aczkolwiek inaczej winno się na nie mówić zbiorniki kolektorowe. Do takich zasobników odprowadza się wodę z rynien, naturalnych ścieżek opadowych. Studnie takie zbierają wodę płynącą po powierzchni. Są na ogół uszczelniane od wewnątrz żeby nazbierana woda nie wyciekała na zewnątrz do podkładu. Z wszystkich tych studni wolno pompować wodę zwykłymi pompami zanurzeniowymi, wirnikowymi, które nie dają ciśnienia, ale mają nielichą wydajność. Pompy zanurzeniowe mają różne zdolności pompowania wody na różne wysokości. Z reguły jest to wysokość 6 metrów, przy takich najtańszych (wq 180f, wq 450 f). Inne pompy mogą pompować wodę nawet na wysokość 26 metrów np.: WQ 3-24-0,75. Takie staranie do kumulowania wody jest jak najbardziej przemyślane, uniezależnia nas od systemów wodociągów, które mogą za sprawą lokalnych genialnych polityków wpaść w całkowicie prywatne graby a wtedy może być ciekawie. Tak czy inaczej zaczynam robić zapasy wodę, pompować, podlewać i tyle. A jak by, co to przelewanie wody pompami elektrycznymi można zamienić pompowaniem pompami ręcznymi. Trzeba się, co prawda namachać, ale przecież ruch to zdrowie, takie pompy ręczne do wody zwane skrzydełkowymi są wytwarzane w kilku wersjach, zależnie od efektywności np. KN-1 ma wydajność 17l na minutę, a największa KN-5 53/ litry na minutę. Zaiste wydajność zależy od własnej tężyzny. Nie sądziłbym, że na jakość wiercenia ma naprawdę wielki wpływ, nie tylko wiertło, jego zaostrzenie, ale również wiertarka, a konkretniej technika wiercenia. Chodzi mi o to czy robimy to z ręki czy na wiertarce stołowej. Ale od początku.
Chciałem wywiercić mniej więcej 523 otworów o średnicy 3,9 mm w płytce stalowej 2,2mm grubości. Na początku rozpocząłem wiercić z ręki, ale po następnym złamanym wiertle począłem się zastanawiać nad usprawnieniem sobie produkcji. W sklepie mam: DEDRA Wiertarka stołowa DED7707 -350W i jeszcze kilka innych, ale, że ta jest najtańsza a ja chciałem wiercić małym wiertłem to wziąłem tą. Na wiertarkach stołowych wolno wiercić z niewysoką prędkością, ale za to z dosyć dużym posuwem i ciągle ten posuw jest w jednym kierunku. Zaowocowało to tym,że jednym wiertłem wywierciłem około 353 otworów bez ostrzenia! Jak wierciłem to miałem odczucie, że wiertło się wciska w blachę i wchodzi jak w masło, jak dla mnie objawienie? Takie wiercenie ma wprawdzie ograniczenia, bo nie weźmiemy wiertarki stołowej na pole i nie wywiercimy otworu w słupku ogrodzeniowym:). Czyli wiertarki ręczne są mobilne można je wszędzie użyć, pod warunkiem, że mamy pedłużacz i prąd. Ale wiercenie wiąże się z większym zużyciem wierteł. Więc wiertarka stołowa do warsztatu, a wiertarka ręczna do pozostałych prac. Info ze http://www.poradniknarzedziowy.pl/index.php/nowosci-maszyny-i-elektronarzedziawww.poradniknarzedziowy.pl/index.php/nowosci-maszyny-i-elektronarzedzia Po pewnym czasie: Tak się zdarzyło, że musiałem wywiercić około 2211 otworów w blaszce 1,5mm wiertełkiem 2,2mm. Uruchamianie i wyłączanie wiertarki zamontowanym oryginalnie wyłącznikiem to koszmar, zwłaszcza jak jest chłodno, ta plastykowa klapa robi się potwornie twarda. Jak się wierci kilka otworów to nie ma znaczenia, ale jak trzeba dokładnie wywiercić kilka tysięcy to pojawia się przeszkoda. Dobrym rozwiązaniem jest wyłącznik nożny. Postanowiłem sam zrobić takie coś, za niewielkie pieniądze. Zakupiłem włącznik do dzwonka domowego, jakaś znaczna deska jako podstawa, dwie małe: jedna podpórka pod obcas} druga pod palce, żeby noga nie wisiała w powietrzu. I nieco skóry na sam wyłącznik, kawałek przewodu wtyczka i gniazdko. A i ponieważ styki są słłabe to nie można tego wynalazku użyć do mocnych wiertarek stołowych, moja wiertarka stołowa Dedra DED7707 ma 350W więc nie ma problemu. Wyłącznik jest rewelacyjny w użyciu, i pewny, w każdej chwili można go wyłączyć. Po zmontowaniu tak wygląda: Graba
Spawanie techniką TIG bazuje na zajarzeniu łuku pośród końcem elektrody wolframowej a kantami zespalanego metalu. Elektroda jest nietopliwa, tzn. służy jeno do wykształcenia łuku elektrycznego, który spawacz trzyma na jednakowej długości. Wartość natężenia prądu jest regulowana na źródle prądu, to znaczy spawarce inwertorowej TIG. Spoiwo tradycyjne jest dostępne w postaci prętów o długości 1m. Zbliża się je do przedniego rantu jeziorka. Jeziorko jest ochraniane za pośrednictwem gazu obojętnego, który wypiera powietrze z obszaru łuku. Jako gaz obojętny na ogół używany jest argon. Metoda ta daje ładny niezażurzlony i gładki spaw, a samo jarzenie łuku nie wywołuje odprysków, dzięki czemu nie wymaga dodatkowej obróbki powierzchni spoiny. Elektroda nietopliwa wytworzona jest z wolframu lub stopu wolframu i toru i utwierdzona jest w uchwycie palnika TIG. Elektrodę mocuje się w tulejce zaciskowej (o wielkości takiej samej jak elektroda) w ten sposób, aby wystawała poza dyszę gazową od kilku do kilkudziesięciu milimetrów, w zależności od warunków spawania. Spawarka tig Wieluń Gaz ochronny aplikowany jest z butli poprzez reduktor do Spawarki TIG i poprzez przewody rękojeści dociera do dyszy palnika i wylatuje ochraniająć elektrodę. W prostych spawarkach inwertorowych z funkcją Tig jak np. ARC 160C,ARC 140C, gaz ochronny podawany jest bezpośrednio z butli do uchwytu TIG z zaworkiem. Gaz neutralny wykorzystuje się, aby ochłodzić elektrodę, o chronić roztopiony metal spoiny i rozgrzany przestrzeń spawania przed dostępem gazów utleniających z atmosfery. Obszar najwyższej temperatury gdzie stal jest płynna tzw. jeziorko nie ma wtrąceń typu topnik, podobnie jak na swojej przestrzeni tak i do środka spoiny, i sprawia, że nie modyfikuje się znacząco jej skład chemiczny. Załapanie łuku w współczesnych spawarkach można uzyskać poprzez potarcie, dotyk lub w najwyższym stopniu innowacyjne technologicznie przez zbliżenie elektrody do materiału (tzw. bezdotykowe). Aby należycie przeprowadzić proces spawania trzeba dopasować odpowiednie parametry spawania, typ elektrody i drutu spawalniczego. Spawanie prądem stałym DC, z zmienną biegunowością, pozwala na spawanie wszelkich metali i ich stopów poza aluminium i stopami magnezu. Spawanie prądem przemiennym AC, pozwala na połączenie aluminium i jego stopów, przy tym typie spawania zauważa się większą niestabilność łuku, który kluczy dookoła elektrody, z tego powodu zaleca się stępienie końcówki elektrody wolframowej. Moc prądu – oddziałuje na głębokości wtopu i wielkości spoiny, ale z drugiej strony oddziałuje na temperaturę końca elektrody nietopliwej. Zwiększenie natężenia prądu spawania powiększa głębokość wtopienia i wywołuje przyspieszenie prędkości spawania. Przesadnie duże natężenie niekorzystnie wpływa na spoinę, dlatego że powoduje, że kraniec elektrody wolframowej ulega nadtopieniu i pojawia się zabrudzenie chemiczne w spoinie i szybsze zużycie elektrody. Prąd łuku - decyduje w zależności od rodzaju gazu osłonowego o długości łuku i o zarysie spoiny i ściśle zależy od wykorzystanego natężenia prądu, oraz rodzaju materiału elektrody. Przyrost napięcia łuku zwiększa szerokość lica spoiny, maleje przy tym głębokość wtopienia i pogarszają się warunki ochrony łuku i ciekłego metalu spoiny. Prędkość spawania – wpływa na naprężenia w spoinie. Elektrody nietopliwe wytwarzane są z czystego wolframu i z stopów, produkowane są w różnych średnicach. WP zielone: aluminium i jego stopy, magnez i jego stopy WX jasno zielone: stale węglowe, nierdzewne, stopy tytany, niklu i miedzi WT20 czerwona: stale węglowe, nierdzewne, stopy tytany, niklu i miedzi Druty do spawania występują w postaci odcinków 1000mm o średnicach w przedziale od 1-5mm. Gatunek materiału jest podporządkowany od spawanego detalu i najczęściej skład chemiczny jest nadzwyczaj zbliżony do materiału spawanego. W niektórych wypadkach stosuje się na pręty stopy metalu rodzimego. Spawarki TIG to najczęściej inwertorowe źródła prądu rozmaitej jakości i o różnym zaawansowaniu technologicznym. Oparte na tranzystorach IGBT lub MOSFET I jeszcze mała wskazówka przy kupowaniu spawarki inwertorowej Temat będzie dotyczył sprawności. Na jednych spawarkach sprawność na tabliczce wynosi 60% a na innych nawet 7%. I obecnie namówiłem klienta, żeby dał sobie spokój z tymi niżej 15%, a skupił się na tych 60%( Sherman ARC 200C lub ARC 160C) co w tym wszystkim chodzi? Producenci sprzętu podają maksymalne prądy, z którymi jest dozwolone spawać i tu jest elementarny problem. Jeżeli ktoś ma spawarkę 7% sprawności i da max. prąd spawania to pracuje na granicy spalenia i możliwości takiego sprzętu, nie ma tu mowy o jakimkolwiek współczynniku bezpieczeństwa. Taka spawarka nie posłuży nam długo. Tymczasem te z 60% lub nawt 35% sprawności to mogą posłużyć lata. Praktyka handlarza to potwierdza, sprzedaję spawarki Sherman ARC 200C, ARC 160C i nie mieliśmy na nie ani jednej reklamacji. Nie ma chyba faceta, który by nie słyszał o nożykówkach Victorinox. Facet zapytany, co powinien mieć w kieszeni, chodzi o taki niezbędnik, za każdym razem na pierwszym miejscu wymienia kozik. Szkoda, że nasz rodzimy producent noży Gerlach przepadł z mapy. Wracając do tematu nożyków Victorinox to kojarzą się nam z niezawodnymi, najwyższej, jakości składanymi nożami z charakterystycznymi czerwonymi okładzinami i znaczkiem krzyża. Historia wytwarzania tych niezwykłych scyzoryków zaczęła się od produkcji noża dla szwajcarskiej armii. Miało to miejsce w latach 1891-1900, pierwsze partie to około 15000 sztuk. Carl Elsener opracował pierwszy wzór Soldier 1890. Miał on 4 części, okładziny drewniane. Ciekawostką może być fakt, że w rocznicę powstania firmy Victorinox, została wyprodukowana linia scyzoryków - repliki modelu z 1890 z okładzinami z hebanu.
W następnych latach wdrażano nowe zmiany. Pierwsze to zastąpienie drewnianych okładzin, okładzinami z czerwonego tworzywa i zmieniono kształt ostrza na clip point. W latach 1951 powrócono do dawnego kształtu głowni i zastosowano po raz pierwszy stal nierdzewną. Oraz dodano oczko przez, które żołnierze przewlekali sznur i powstawał pion. Taki pion był wykorzystywany do szacowania odległości przy oddawaniu strzałów granatami nasadzanymi na karabiny Fass. W tym samym czasie zaczęto zmieniać materiał okładzin. Kolejną dosyć dużą rewolucję w kształcie kozika, a przypominam, że cały czas robiono je na potrzeby armii, Podjęto w latach 60-tych. Zamieniono okładziny na aluminiowe fakturowane, odmieniono kształt śrubokręta dodając wgłębienie umożliwiające otwieranie butelek. Metamorfozie uległa także górna część otwieracza do puszek dorobiono tam połowę mniejszy od głównego śrubokręt. Scyzoryki dla armii wytwarzano do lat siedemdziesiątych, po tym roku, dlatego że nie było zapotrzebowania z strony armii, scyzoryki z znacznikami, jakości dla wojska przestały być wytwarzane. Produkowano cały czas typy Wenger z różnymi wariantami aluminiowych okładzin. W następnych latach rozpoczęła się produkcja noży domowych. Marka Victorinox była na tyle popularna i rozpoznawalna, że ciągle spływały zamówienia. Następne lata to kosmetyczne transformacje okładzin w koziku, dodanie herbu z czerwonym krzyżem. W latach 80-90 firma Victorinox oprócz noży kuchennych i scyzoryków, produkuje zegarki i torby podróżne. Kolejne lata to wprowadzanie na rynek poszerzonych wariantów nożyków o wiele dodatkowych narzędzi. Natomiast noże ze szwedzkiej stali kojarzą się z z marką Mora, Lindsblums. domtechniczny24.pl/no%C5%BCe-monterskie.html Są to różne wersje noży w pochewce typu hiden tang wyglądają tak: Cześć
Mamy w tej chwili wysyp różnych nowości, nie wiem czy to powiązane jest z kryzysem. Bo chodzi o to, że trzeba wytwarzać cały czas coś nowego, żeby nie wypaść z obiegu. Na ogół firmy przerabiają wygląd, albo jeden czy kilka parametrów i mamy nowy super funkcjonalny produkt. To taka tendencja bo ciągłe przemiany to ruch w interesie i zarobek. W takim wypadku nabywca jest zmuszony na doświadczalny wybór i jedynie ocena nowego produktu, może nam odpowiedzieć czy mamy do czynienia z nowinką techniczną czy tylko z modyfikacją nazwy i designu. Ale wracam do tematu, Bosch wypuścił nowy wyrób młoto wiertarka GBH 2-28 DFV. Poza zmianą nazwy i wyglądu, mamy nowe parametry, czyli: 850W co przekłada się na zwiększenie energii pojedynczego udaru. Czyli z 2,8J na 3,2J, czy to mało czy dużo zależy, do czego będziemy stosować, jeżeli do wiercenia pod ocieplenie wiertłami sds plus o średnicy 10mm to nie ma to większego znaczenia. Może z wyjątkiem tego, że narzędzie będzie mniej obciążone. Natomiast jak w ręce złapie taką młotowiertarkę instalator i wsadzi wiertło sds plus dajmy na to 20 mm i długie na 500mm to już będzie wiedział, za co zapłacił. Wtedy taka moc i energia udaru się przydają. Oprócz tego młot GBH 2-28 DFV został wyposażony w sprzęgło przeciążeniowe, szczotkotrzymacz zmieniający obroty przy zachowaniu 100% mocy na lewych obrotach. I jeszcze uchwyt z redukcją wibracji. Czy to jest istotne może stwierdzić ktoś, kto wierci bez ustanku caluśki dzionek a później nie może utrzymać kubka z piciem, bo mu sie tak ręka trzęsie. Cena jak można sie domyślać wyższa od modelu poprzedniego, ale tak to jest. Kliknij tutaj, aby edytować. Hej teraz temat z korzeniami w czasach komuny. Nie wszyscy będą pamiętać, co to.
Udało mi się w końcu pociąć stary, zardzewiały nasz komin. Rodziciele niemało lat temu zbudowali szklarnię, taki za komuny był przykaz: na terenie rolniczym nie można było pobudować samego domu z trawniczkiem i kwiatami. Trzeba było postawić jeszcze jakiś obiekt gospodarczy powiązany z rolnictwem czy ogrodnictwem. Miał to być bez wątpliwości budynek nie folia na pomidory. I tak rozpoczęła się przygoda moich rodziców z ogrodnictwem. Postawili szklarnię, kotłownię i wiadomo jak kotłownia to komin. Obecnie to jak coś wznosimy to najpierw jest projekt, pozwolenie i tak dalej a później kasa i materiały. Za komuny i tu trochę historii droga młodzieży nie było takiego schematu. Komin w planach miał być z cegły, ale tata nie otrzymał przydziału cegły, ta co była starczyła ledwie na dom. Ale kombinowanie to podstawa, więc jak zaczęli budować ciepłociąg w naszej okolicy to załatwiło się trochę rur średnicy 400 mm. Stalowych oczywiście, po przyspawaniu kołnierzy można było skręcić komin. Odcinki przykręcone zostały śrubami. I tak komin stał sobie i rdzewiał przez wiele lat. Ale wszystko się kiedyś kończy. Korozja zżarła spód tak, że nie było już w kilku miejscach w ogóle stali. Trzeba było, więc komin rozebrać, bo bałem się że jak mocniej zawieje to runie. Rozebrać chciałem przynajmniej do połowy, bo mam dołączone mój piec do wytopu do niego. Podjechał dźwig, przecięliśmy szlifierką kątową śruby i komin poległ na ziemi. Dwa odcinki po 2,5 metra, grubość przeróżnie, od około 15 milimetrów do 10 mm. Wszakże w niektórych miejscach było 10 mm stali i z 10 -15 mm rdzy. To dawało razem ponad 20mm. Przecinarka plazmowa Telwin ma rożne bajery i wymienioną maksymalną grubość cięcia 20 mm. I jest to parametr jak najbardziej prawidłowy, można nią ciąć takie grubości. Ale jak się przekonałem przy maksymalnym amperażu potrafi się nagrzać i wyłączyć. Z tego powodu powinno się ją postawić nie na słońcu tylko raczej w cieniu i umożliwić dobre chłodzenie. Po co ma słoneczko dodatkowo podgrzewać, przecinarka plazmowa nie plażowicz na plaży. Część z komina zdecydowałem użyć pod kowadło i młot resorowy. Ale trzeba to wszystko pociąć, więc zebrałem się pewnego cudownego dnia, a słonko wtedy jeszcze tak bajecznie świeciło. Ubrałem ciuchy robocze, maska przeciw pyłowa na twarz ( bo mam alergię) i do roboty. Na początku chciałem ciąć szlifierką kątową, ale taka ciężka rura leżąca na ziemi sprawiłaby mi kłopot. Na pewno prędzej czy później tarcza do cięcia by się zakleszczyła. Rura waży masę i to był kłopot. Więc pozostała mi przecinarka plazmowa. Moją plazmówkę mam od 2 lat i choć sporo mnie kosztowała to nie używałem jej za często. Raz wyciąłem z blachy nierdzewnej krążki do grilla innym razem podcinałem regały. Aby przecinarka plazmowa odpowiednio działała trzeba dostarczyć jej sprężone powietrze i to dużo powietrza, bo jak będzie za mało lub nie będzie odpowiedniego ciśnienia to zaraz dysza się przepali i nie pomoże preparat antyodpryskowy ani nic innego. Ja podaję powietrze wężem 12 mm, nie dławi on tak jak na przykład spiralne. Całość przed cięciem wyglądała tak: Kredą naznaczyłem miejsce cięcia, miejsce styku masy musiałem ostro przeszlifować tarczą listkową, bo było masę rdzy. Nieco się obawiałem czy plazma nie będzie szwankować ze względu na rdzę, w niektórych miejscach były nawet skorupy do 10 mm!! Ale Telwin Plasma 60HF dał sobie radę w niecałe 25 minut pociąłem wszystko. Cięcia nie były za równe, jeżeli się tnie z ręki na powierzchni takiej jak rura a do tego grubości są różne to nie ma się czego spodziewać. Wyszło jak wyszło jestem zadowolony. Dysze do plazmy się nie zabrudziły, bo co jakiś czas psikałem sprayem przeciw odpryskom Spawmix. I nawet jak się coś przyczepiło do dyszy to szczotką mosiężną całość wytarłem do czysta. Pocięte fragmenty leżą sobie i czekają na wykorzystanie: Część przyspawam do starego komina, z 2 odcinków zrobię postumenty napełnione betonem pod kowadło i młot resorowy. Na złom nie wywiozę trochę szkoda mi a może się na coś przyda. |